niedziela, 29 listopada 2015

Stephen King "Christine"



Ilość stron: 648
Grubość:  4  cm

Do końca wyzwania zostało: 107,05 cm 
Ilość przeczytanych książek: 19

Moja ocena: 5 / 5

Kiedy nastoletni Arnie po raz pierwszy ujrzał Christine, wiedział, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Christine to nie imię kobiece. To imię śmiercionośnego samochodu Playmouth fury rocznik `58. Arnie kupił Christine od jej poprzedniego i jedynego właściciela LeBaya - weterana wojennego, który poza swoim samochodem nie widział w życiu nic ważniejszego. 
Kilka dni po zakupie były właściciel umiera. Jednak nie zupełnie.... duszą pozostaje wciąż z Christine i zamierza zniszczyć wszystkich, którzy staną jej na drodze. Duszą Arniego zawładnął LeBay i zbiera śmiercionośne żniwa wśród znajomych, rodziny i wrogów nastolatka. Wszyscy w koło widzą, że coś dzieje się nie tak, lecz Arnie (czy może LeBay?) nie słucha ostrzeżeń. 

Jeśli jesteście ciekawi, jak zakończy się ta historia, polecam zajrzeć do książki :) Dosłownie się ją pochłania ! Jest to pierwsza pozycja Kinga po jaką sięgnęłam, ale już na mojej półce czekają dwie kolejne. Coś czuję, że z przyjemnością przeczytam wszystkie jego thrillery i opowieści - wyłączając fantasy, za którym nie przepadam. 
Christine uważam za naprawdę świetną historię. Ma w sobie wszystko to, co lubię w książkach najbardziej: jest gruba- czyli nie kończy się zbyt szybko, wartka akcja - mimo tego, że tomisko przepastne, ani razu mnie nie znudziło,  trzyma w napięciu - aż chce się ją czytać dalej :)


2 komentarze:

  1. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam nic Kinga! Boże. Muszę nadrobić!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Kinga trzeba mieć czas :) mam nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń