niedziela, 24 kwietnia 2016

Małgorzata Warda "Miasto z lodu"


Liczba stron:368
Liczba książek przeczytana w 2016 r.:7

Dawno nie czytałam już tak poruszającej książki.... 
W górach zostaje znaleziona  ledwo żywa 13-latka Agata. Wieść o tym roznosi się jak błyskawica a oczy wszystkich zwrócone są ku jej matce, która wychowywała ją sama. Wszyscy zarzucali jej bycie złą matką, bo nie dopilnowała córki. 
Prawda jest jednak okrutna. Matka Agaty od dawna chorowała na afektywną dwubiegunową chorobę. Z tego względu prawie całe życie Agaty była wychowywana przez babcię, a matka nie mogła z nią nawiązać żadnych relacji. Kiedy postanowiła się wziąć w garść wyjechała z córką z Gdyni do małego górskiego miasteczka aby rozpocząć nowe życie. Jednak zamknięta i konserwatywna społeczność nie chciała przyjąć w swoje kręgi kobiety bez męża i to na dodatek z dzieckiem. Nikt nie reagował na sygnały, że coś jest nie tak a na dodatek jak to się potocznie mówi "kopali leżącego" utrudniając im samodzielny start i zbliżenie się do siebie. Poczynania ludzi doprowadziły do tragedii.

Książka bardzo mocna, polecam ją każdemu. Książka ukazuje nam smutną prawdę, jak często wyglądają relacje międzyludzkie w naszym kraju. Mówi się, że jesteśmy tolerancyjni, ale wcale tak nie jest. Boimy się inności i często popełniamy błędy odpychając osoby, które potrzebują naszego wsparcia i pomocy. 

wtorek, 12 kwietnia 2016

Stephen King "Historia Lisey"


Liczba stron: 527
Liczba książek przeczytana w 2016 r.: 6

Minęły dwa lata od śmierci męża Lisey, który był docenianym i poczytnym pisarzem. Kobieta nadal nie może dojść do siebie na tyle, aby uporządkować rzeczy po nim. Wszystko przypomina jej Scotta i każe wracać wspomnieniami do wspólnych chwil. Zdecydowanie nie byli oni zwykłym małżeństwem i tak naprawdę tylko Lisey zna prawdę na temat źródła jego inspiracji pisarskich. Źródła, które jest krwawe i ciężkie. 

Pierwsze sto stron było dla mnie istną masakrą. Trudno się połapać co i jak, wszystko wydaje się być bezsensownym bełkotem. Dopiero w późniejszym czasie powoli są tłumaczone słowotwory występujące od początku.

Zdecydowanie jest to najbardziej krwawe lovestory jakie kiedykolwiek czytałam. Mimo ciągnących się pierwszych 100 stron później akcja wciąga, także mniej więcej od połowy książkę czyta się już szybciutko - akcja nabiera tempa i zahacza również o bardziej "przyziemne" sprawy niż wytwory wyobraźni.